Wersja kontrastowa: Alt + Z
Przejdź do treści strony: Alt + X
Przejdź do nawigacji strony: Alt + C
Mapa Witryny: Alt + V
Wyszukiwarka: Alt + B
Są spektakularne, piękne, niezwykłe, ale i bardzo niebezpieczne... Stanowią znak rozpoznawczy Karkonoszy, a nieopodal Karpacza, po polskiej stronie gór znajdują się takie trzy... O czym mowa? Oczywiście o karkonoskich kotłach polodowcowych, które pewnie mają i coś wspólnego z perkusyjnymi instrumentami o tej samej nazwie.
Widoczne są już z samego centrum miasta. Ich stromo opadające ściany robią piorunujące wrażenie szczególnie zimą, kiedy na grzbietach zbierają się potężne zwały śniegu tworzące ogromne nawisy. Najbardziej znane i spektakularne to kotły Małego i Wielkiego Stawu, które podziwiać można przez długie godziny w trakcie górskich wycieczek. Wybierając się w góry z Karpacza warto zwrócić uwagę również na nie mniej piękny, a jakże wyjątkowy, bo największy w całych Karkonoszach - Kocioł Łomniczki.
Czym jest właściwie kocioł i czemu zawdzięczamy jego powstanie? Tu oczywiście ukłony należą się lodowcowi - kotły to w praktyce cyrki lodowcowe, które w Polsce znajdują się tylko w Karkonoszach, Tatrach i w znacznie mniej spektakularnej formie na Babiej Górze.
Dość skomplikowany proces powstawania kotłów to w skrócie efekt gromadzenia się śniegu, rosnącego ciśnienia, powstających mas białego puchu, co powodowało wyciskanie lodu lodowcowego w stronę dolin. Po ustąpieniu lodowca często w powstałym kotle pozostawało tzw. jezioro cyrkowe, co w praktyce u nas widzimy w postaci stawów - Wielkiego i Małego.
Trudno ten proces oczywiście sobie zwizualizować nawet mocniej wysilając wyobraźnię, ponieważ rozciągnięty on był na… miliony lat. Czyli naprawdę dość długo.
Spektakularne, potężne „misy”, ze stromo opadającymi zboczami są jedną z najpiękniejszych atrakcji Karkonoszy. Problem w tym, że są przy tym niesamowicie niebezpieczne, więc ich poznawanie (trudno napisać o zwiedzaniu) należy podejmować rozsądnie, z zachowaniem panujących w parku i górach zasad oraz z odpowiednim do nich poziomem respektu.
W okresie zimowym pozostaje nam podziwianie ich jedynie z daleka - czerwony szlak dnem Kotła Łomniczki i niebieski prowadzący brzegiem Małego Stawu są w czasie zalegania pokrywy śnieżnej dla turystów zamknięte. Powodem jest tu oczywiście większe niż w innych rejonach zagrożenie lawinowe. Naprawdę niewiele trzeba, aby nagromadzone masy śniegu poderwały się i ruszyły w dół (mieliśmy w Karkonoszach taką tragiczną historię, którą opiszemy w osobnym artykule), stwarzając dla znajdujących się w pobliżu turystów czy narciarzy śmiertelne zagrożenie.
Ale są miejsca, do których możemy podejść, żeby ustawić się w dobrej pozycji do rzucania przez dłuższy czas okiem na te niezwykłe cuda natury i niezwykle cenne również z przyrodniczego punktu widzenia „eksponaty”.
Ściany Kotłów Wielkiego i Małego Stawu widoczne dobrze są z wielu miejsc. Bardziej spektakularne, ściany Małego Stawu najlepiej podziwiać oczywiście spod schroniska Samotnia. Górne partie Kotła Łomniczki, do którego opadają strome, północne zbocza karkonoskiej królowej - Śnieżki obserwować możemy wędrując czarnym szlakiem z Kopy w kierunku Domu Śląskiego.
Jeśli już będziecie w okolicach samej Śnieżki warto rzucić okiem i na czeską stronę, gdzie doskonale widoczny będzie potężny kocioł tzw. Úpská jáma, której strome ściany mają aż 350 metrów wysokości.
Karkonoskie kotły to cuda natury, wyraz jej potężnej siły i namiastka alpejskości, co wszystko tworzy niezwykły pejzaż, będący przedmiotem zachwytu turystów, fotografów, przyrodników, geologów i praktycznie wszystkich, którzy się w Karkonosze nawet rzadziej zapuszczają.
Fot. Piotr Krzaczkowski