Wersja kontrastowa: Alt + Z

Przejdź do treści strony: Alt + X

Przejdź do nawigacji strony: Alt + C

Mapa Witryny: Alt + V

Wyszukiwarka: Alt + B

Masz ci kocioł!

powrót
drukuj     rozmiar tekstu - +
18.12.2019

Są spektakularne, piękne, niezwykłe, ale i bardzo niebezpieczne... Stanowią znak rozpoznawczy Karkonoszy, a nieopodal Karpacza, po polskiej stronie gór znajdują się takie trzy... O czym mowa? Oczywiście o karkonoskich kotłach polodowcowych, które pewnie mają i coś wspólnego z perkusyjnymi instrumentami o tej samej nazwie. 

Widoczne są już z samego centrum miasta. Ich stromo opadające ściany robią piorunujące wrażenie szczególnie zimą, kiedy na grzbietach zbierają się potężne zwały śniegu tworzące ogromne nawisy. Najbardziej znane i spektakularne to kotły Małego i Wielkiego Stawu, które podziwiać można przez długie godziny w trakcie górskich wycieczek. Wybierając się w góry z Karpacza warto zwrócić uwagę również na nie mniej piękny, a jakże wyjątkowy, bo największy w całych Karkonoszach - Kocioł Łomniczki.

Kotłujące się emocje i wrażenia

Czym jest właściwie kocioł i czemu zawdzięczamy jego powstanie? Tu oczywiście ukłony należą się lodowcowi - kotły to w praktyce cyrki lodowcowe, które w Polsce znajdują się tylko w Karkonoszach, Tatrach i w znacznie mniej spektakularnej formie na Babiej Górze. 

Dość skomplikowany proces powstawania kotłów to w skrócie efekt gromadzenia się śniegu, rosnącego ciśnienia, powstających mas białego puchu, co powodowało wyciskanie lodu lodowcowego w stronę dolin. Po ustąpieniu lodowca często w powstałym kotle pozostawało tzw. jezioro cyrkowe, co w praktyce u nas widzimy w postaci stawów - Wielkiego i Małego. 

Trudna do wyobrażenia perspektywa

Trudno ten proces oczywiście sobie zwizualizować nawet mocniej wysilając wyobraźnię, ponieważ rozciągnięty on był na… miliony lat. Czyli naprawdę dość długo. 

Spektakularne, potężne „misy”, ze stromo opadającymi zboczami są jedną z najpiękniejszych atrakcji Karkonoszy. Problem w tym, że są przy tym niesamowicie niebezpieczne, więc ich poznawanie (trudno napisać o zwiedzaniu) należy podejmować rozsądnie, z zachowaniem panujących w parku i górach zasad oraz z odpowiednim do nich poziomem respektu. 

W okresie zimowym pozostaje nam podziwianie ich jedynie z daleka - czerwony szlak dnem Kotła Łomniczki i niebieski prowadzący brzegiem Małego Stawu są w czasie zalegania pokrywy śnieżnej dla turystów zamknięte. Powodem jest tu oczywiście większe niż w innych rejonach zagrożenie lawinowe. Naprawdę niewiele trzeba, aby nagromadzone masy śniegu poderwały się i ruszyły w dół (mieliśmy w Karkonoszach taką tragiczną historię, którą opiszemy w osobnym artykule), stwarzając dla znajdujących się w pobliżu turystów czy narciarzy śmiertelne zagrożenie. 

Ale są miejsca, do których możemy podejść, żeby ustawić się w dobrej pozycji do rzucania przez dłuższy czas okiem na te niezwykłe cuda natury i niezwykle cenne również z przyrodniczego punktu widzenia „eksponaty”. 

Podziwiać, oglądać, fotografować. Wciąż będzie mało… 

Ściany Kotłów Wielkiego i Małego Stawu widoczne dobrze są z wielu miejsc. Bardziej spektakularne, ściany Małego Stawu najlepiej podziwiać oczywiście spod schroniska Samotnia. Górne partie Kotła Łomniczki, do którego opadają strome, północne zbocza karkonoskiej królowej - Śnieżki obserwować możemy wędrując czarnym szlakiem z Kopy w kierunku Domu Śląskiego.

Jeśli już będziecie w okolicach samej Śnieżki warto rzucić okiem i na czeską stronę, gdzie doskonale widoczny będzie potężny kocioł tzw. Úpská jáma, której strome ściany mają aż 350 metrów wysokości.

Karkonoskie kotły to cuda natury, wyraz jej potężnej siły i namiastka alpejskości, co wszystko tworzy niezwykły pejzaż, będący przedmiotem zachwytu turystów, fotografów, przyrodników, geologów i praktycznie wszystkich, którzy się w Karkonosze nawet rzadziej zapuszczają.


Fot. Piotr Krzaczkowski