Wersja kontrastowa: Alt + Z

Przejdź do treści strony: Alt + X

Przejdź do nawigacji strony: Alt + C

Mapa Witryny: Alt + V

Wyszukiwarka: Alt + B

Historia śniegiem pisana

powrót
drukuj     rozmiar tekstu - +
19.09.2019

Prawdziwie śnieżna Śnieżka została pokonana po raz pierwszy przez księcia Ferdynanda von Ruppersberga z Marburga 16 lub 17 stycznia 1806 roku. Używając dzisiejszej nomenklatury alpinistyczno-himalaistycznej można by powiedzieć, że ów „lodowy wojownik” dokonał pierwszego zimowego wejścia na Królową Karkonoszy. To moment istotny, symbolicznie uchylający furtkę dla zimowego wędrowania po górach, a w sto lat później zjeżdżania z nich na sankach i nartach.

Tak więc:

Willkommen, bienvenue, welcome in Karpacz, au Karpacz, to Karpacz!

Nim jednak udamy się dalej śnieżnym śladem, kilka uwag z mniej i bardziej odległej przeszłości podśnieżkowej osady, wsi, miasteczka i miasta.

Patrzenie za karę

Jak wszystkie miejsca na Dolnym Śląsku Karpacz dzieli się historią na dwie zasadnicze części: przed i po 1945 roku. Ktoś przetłumaczył kiedyś „Krummhübel” (Karpacz przed 1945 r.) jako Krzywą Górę i tak zostało. Tymczasem samo „krumm” owszem znaczy „krzywy”, ale „hübel” to już nie tak dokładnie „góra” w języku Goethego… W sumie „coś krzywego po tej stronie”, czyli ogólnie z górki i odwrotnie.

Zabawa z etymologią słowa „Karpacz” sięga różnych odważnych koncepcji przywołujących odniesienia do „Karpat” (konkurencyjne wszak młodsze rodzeństwo Sudetów), „karpaczki” (potrawa z kresów - trzy pstrągi grillowane i nadziewane, trzema igłami świerkowymi, zebranymi z trzech różnych drzew w Noc Kupały wśród skał i głazów na górze Karpatka, nieopodal zapory na Łomnicy). Pojawia się także gatunek ptaka… i opowieść o karze jaką zesłał na mieszkańców osady Duch Gór Karkonosz zmuszając ich do „paczenia” na Śnieżkę, która nim stała się górą była tak piękną młynarką, że nikt nie śmiał na nią podnieść wzroku. Stąd kompilacja „kary” i „paczenia” (patrzenia).

Goście z Krety i inni

Również opowieści dotyczące pojawienia się ludzi w tym miejscu, mniej lub bardziej udokumentowane mogą wywołać, co najmniej zainteresowanie. Kryją się w nich starożytni Kreteńczycy, Celtowie poszukujący złota w Łomnicy, w Łomniczce, w pobliżu Małego Stawu i na Równi pod Śnieżką. W początkach XV wieku odnotowano założenie pierwszej osady w Płóczkach. Ponad 100 lat później na pięciu łanach gospodarowało siedmiu właścicieli. Odkrycie bogatych złóż rud żelaza wykreowało w regionie rodzimych górników i pierwszych hutników. By ówczesne „huty” mogły pracować potrzebne były spore ilości węgla drzewnego. Drwale, węglarze, smolarze zasiedlali okolicę. W 1599 r. w Karpaczu było już 25 domostw. Wojna trzydziestoletnia (1618-1648) przygnała „zza gór” czeskich protestantów, co z korzyścią odbiło się na losach rozwijającego się regionu.

Roboty górnicze prowadzone na coraz większą skalę wymusiły rozbudowę sieci komunikacyjnej. Przybywało ludzi i domów. Budowa na szczycie Śnieżki kaplicy św. Wawrzyńca poświęconej uroczyście 10 sierpnia 1681 roku „uruchomiła” pielgrzymki z obu stron góry. Śląska Droga łącząca prawdopodobnie już od XII wieku Śląsk i Czechy stała się pierwszym regularnym szlakiem turystycznym. Na razie głównie pielgrzymkowym. 10 czerwca 1711 roku na szczycie Śnieżki modliło się 800 osób. Powoli, potem coraz szybciej Krummhübel/Karpacz i okolice zyskiwały na popularności. Dominowało lato i letnicy. Jednak z upływem czasu i częstszym wykorzystywaniem norweskiego wynalazku sprzed 7000 lat - nart, do celów rekreacyjno-sportowych, Karkonosze obok Alp znalazły się na celowniku fanów nowego białego szaleństwa.

Boby na torach

Co prawda na przełomie wieków prym wiodły rogate sanie i sanki. To z nich „narodziły się” bobsleje, jedno- i kilkuosobowe pojazdy wyścigowe na płozach przystosowane do rywalizacji na specjalnie przygotowanych trasach.

W reklamie hotelu Weidmannsheil z roku 1909 czytamy: 

„Tor bobslejowy Kronprinz wybudowany przez Hotel Weidmannsheil i w jego posiadaniu. Wykonany na wzór toru bobslejowego St. Moritzer. Długość toru - 1510 metrów, różnica wysokości - 165 metrów, zakręty o przewyższeniu 3-4 metrów. Jeden z najpiękniejszych torów bobslejowych w Niemczech. Start i meta posiadają połączenie telefoniczne. Konny transport bobsleistów i drużyn najkrótszą drogą. Wypożyczalnia stalowych bobslejów wyścigowych i bobslejów drewnianych. Nauka jazy. Każdego roku - kilka dużych zawodów. Lekcje narciarstwa prowadzone przez Norwega.”

Tor bobslejowy (Bobsleihg-Rennbahn "Kronprinz") w Karpaczu zaczynał się przy obecnej ulicy Olimpijskiej a kończył w okolicy obecnego skrzyżowania ulic Armii Krajowej z Juliusza Słowackiego (zbocza góry Sosnowiec/ Schalaster Hübel, 727 m n.p.m.). Tor nie istnieje, w formie szczątkowej zachował się na krótkich odcinkach biegnących przez zalesiony teren.

W 1925 roku w mieście pod Śnieżką zbudowano nowy tor bobslejowo-saneczkowy. Zaczynał się w Karpaczu Górnym na Husyckiej Górce, a kończył w pobliżu zapory na Łomnicy. Miał 1560 m długości, przy różnicy poziomów 114 metrów. Unowocześniany i przedłużany przetrwał do dziś.

Na deskach po śniegu i w powietrzu

Jednak jeszcze przed I wojną światową saneczkarstwo zaczęło ustępować pola narciarstwu. Już nie tylko zjeżdżano na deskach. Bardziej stateczni używali pierwszych biegówek. Odważniejsi zaczęli skakać. Od 1912 roku ci ostatni mogli sprawdzać się na drewnianej skoczni Schneekoppenschanze. Skocznia podobnie jak tor bobslejowy przebudowywana nie raz, doczekała się ostatniego rekordowego skoku na odległość 45 i pół metra. Dokonał tego na rok przed wybuchem II wojny światowej niemiecki skoczek Karl-Heinz Breiter. 

W nowej rzeczywistości po 1945 roku nieopodal pozostałości Schneekoppenschanze pod okiem mistrza Stanisława Marusarza (a dokładnie wicemistrza świata w skokach z Lahti w 1938 roku i wielokrotnego mistrza Polski w tej dyscyplinie oraz w narciarstwie alpejskim) stanęła nowa skocznia nazwana Orlinkiem (w nawiązaniu do istniejącej w latach 1945-1946 w Karpaczu Szkoły Orląt „Orlinek” - formalnie Szkoły Orląt Grunwaldzkich dla odwrócenia uwagi władz komunistycznych od tradycji orląt lwowskich prowadzonej w dawnym niemieckim hotelu Teichmanbaude (później także hotel Orlinek) przez instruktora harcerskiego i orlęcego Zygmunta Pytlińskiego. W Orlinku utworzono dwie kompanie orląt, obowiązywał tam regulamin wojskowy i umundurowanie. Uczniami szkoły byli m.in. osierocone dzieci oficerów wojskowych i żołnierzy AK, młodociani więźniowie niemieckich więzień i obozów koncentracyjnych).

W 1962 roku skocznię zmiotła wichura. Odbudowano ją dopiero w 1978 r. a w 2000. gruntownie zmodernizowano. Rok później na progu Orlinka stanęli juniorzy narciarstwa klasycznego w walce o tytuł mistrza świata w skokach i kombinacji norweskiej. W 2004 r. w trakcie mistrzostw Polski Adam Małysz ustanowił, jak się okazało rekord obiektu zapewne po wsze czasy skacząc 94 i pół metra. Ostatnimi zawodami na Orlinku były zmagania zaplecza elity „kombinatorów” w ramach Pucharu Kontynentalnego 2009/2010. Dziś skaczą z Orlinka na bungie.

Szacunek dla mistrzów

Na długo przedtem nim Adam Małysz wyznaczył granicę możliwości na karpackiej skoczni, nie raz, nie dwa na jej progu pojawiał się Ryszard Wittke.

Pierwszy skoczek nie spod Tatr, nie z Beskidów, który znalazł się na długie lata w kadrze Polski obok Piotra Wali, Józefa Przybyły, Antoniego Łaciaka. Wittke niemal całą karierę wyczynowego sportowca spędził w barwach klubów z Karpacza. Najpierw w Sport Budowlanych, a w latach 1963-1972 w Śnieżce Karpacz. Mistrz Polski na skoczni 70 m (1963) i wicemistrz (1962) oraz trzykrotny brązowy medalista MP: na skoczniach 70 m (1971) i 90 m (1964-1965). Największy sukces odniósł podczas mistrzostw świata w Holmenkollen (1966), gdzie na skoczni 70 m zajął 7 m. (za skoki 75,5 i 72 m otrzymał notę 210,1 pkt.). Poza tym: dwukrotny triumfator konkursu skoków podczas Memoriału Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny (1965, 1966), uczestnik Turnieju Czterech Skoczni (1968 - 10 m.) i Uniwersjady w Chamonix (1960), gdzie zajął 4 m. Zasłużony Mistrz Sportu. Po zakończeniu studiów pracował jako trener w Śnieżce Karpacz i jako rehabilitant w Dziecięcym Sanatorium Przeciwgruźliczym. Wybitny działacz sportowy, był głównym konsultantem w trakcie przebudowy skoczni w Karpaczu i Lubawce). Wykładowca w katowickim AWF i sędzia FIS.

Śnieżka Karpacz to także klubowy matecznik Teresy Bugajczyk, saneczkarki pochodzącej z Cieplic Śląskich. Dwunasta zawodniczka Igrzysk Olimpijskich 1976 w Insbrucku (po pierwszym ślizgu była 10.), srebrna medalistka ME juniorów 1972, szósta zawodniczka MŚ 1978, mistrzyni Polski 1980.

Dwoje przywołanych zimowych mistrzów niech spełni w tymi miejscu rolę reprezentantów rangi Karpacza na sportowej mapie Polski. Nazwisk jest wiele, sukcesów może mniej, ale ciągle bobsleiści i saneczkarze spod znaku Śnieżki zasilają nasze olimpijskie kadry, wyjeżdżają trenować na Łotwę i na mistrzostwa np. do Königsee.

Wiedzę na temat karpackiego, sudeckiego sportu i turystyki najlepiej uzupełniać w karpackim muzeum tematycznym: MUZEUM SPORTU I TURYSTYKI ul. M. Kopernika 2.

Inna, bardziej interesująca?

To, że Karpacz jest inną zimową stolicą Polski w jej innych górach nie podlega dyskusji. Infrastruktura niezbędna narciarstwu i innym śnieżnym sportom nie ustępuje żadnemu z przychodzących na myśl górskim kurortom.

Karpatki, Liczyrzepy, Michałki, Lodowce, Maciusie i inne to wyciągi orczykowe na terenie miasta. Oświetlone i dośnieżane. Kompleks Narciarski Kopa, Kompleks Narciarskim Śnieżka, dwa lodowiska). Dla pasjonatów narciarstwa biegowego przygotowane są malownicze i interesujące pod względem sportowym trasy biegowe. Trasa Biegowa w Karpaczu Górnym posiada homologację FIS-u i rozgrywane są na niej zawody rangi Pucharu Świata w Kombinacji Norweskiej. Jest nieźle. A w zestawie aura, płatająca zwykle zimą mniej dotkliwe figle niż ma to miejsce w innych przychodzących na myśl górskich kurortach. Wszak to w Karkonoszach poprzez Szrenicę i Śnieżne Kotły rządzi Królowa Śnieżka.

Refleksja i fakt

Śnieg, lód, szus, ślizgawka, narty, łyżwy to przeważnie radość i satysfakcja. Warto jednak pamiętać, że góry szczególnie zimą mogą sprawić nam niemiłą niespodziankę.

Karkonosze to obok Tatr najbardziej lawinowo zagrożone góry. I tu przypomnienie tragedii z 1968 roku:

„Pierwsze ostrzeżenie nadeszło 17. marca. Lawina porwała siedmiu narciarzy, których szczęśliwie odnaleziono i odratowano. Trzy dni później grupa zagranicznych turystów opalała się w słońcu u podnóża Śnieżki. Część z nich postanowiła wyruszyć na szlak, ignorując komunikaty służb ratowniczych. Obrali drogę wiodącą Białym Jarem, a konkretnie jej letni odcinek. Warunki pogodowe wydawały się piękne, ale ocieplenie wraz z silnym wiatrem nadwyrężyły znacznie stabilność pokrywy śniegowej. W rezultacie 24 osoby zostały porwane przez ogromną lawinę. Pomimo szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej bilans okazał się tragiczny. 19 turystów zginęło pogrzebanych żywcem. Ostatnią ofiarę odkopano dopiero 15 dni później. W akcji brało udział ponad 1100 osób, w tym Czesi. Do przekopania mieli zaspy o głębokości nawet 15m.”