Wersja kontrastowa: Alt + Z

Przejdź do treści strony: Alt + X

Przejdź do nawigacji strony: Alt + C

Mapa Witryny: Alt + V

Wyszukiwarka: Alt + B

Jesień w Karkonoszach 

powrót
drukuj     rozmiar tekstu - +
5.09.2019

To, że pierwszy dzień kalendarzowej jesieni przypada na 23 września, praktycznie znaczy niewiele. Pamiętając datę można uroczyście obwieścić koniec lata i powitać nową porę roku. Za oknem może być różnie, czego dowody zbieramy często, niezależnie od medialnych prognoz i wszechwiedzących meteomędrców.

Jedno jest pewne i o tym warto pamiętać: dzień jest coraz krótszy, a proces ten trwa już od trzeciej dekady czerwca i 23 września mamy tyle dnia ile nocy. Później już tylko noc zabiera dzień.

Dzień coraz krótszy 

Pamiętajmy, że to już nie lipiec, gdzie przed piątą rano i po dwudziestej można wędrować z gwarancją, że znajdujący się na drzewie szlak będzie widoczny będzie znacznie wcześniej niż może to mieć miejsce dwa miesiące później.

Innym w miarę pewnym zjawiskiem jest różnica temperatur w słońcu i w cieniu. Jesienią słońce potrafi grzać jeszcze dość intensywnie, co szczególnie na otwartej górskiej przestrzeni może mieć znaczenie. I odwrotnie, leśne ścieżki jako ostoja cienia dają już chłód przechodzący pod dłuższej chwili w ziąb. 

Tyle z ubogiego repertuaru pewników. Reszta zależy do nas. To my wybieramy dzień, porę, a w pakiecie dostajemy warunki atmosferyczne, potocznie zwane pogodą. Planujemy np. wyjście z Karpacza kultowym szlakiem Śląską Drogą przez Biały Jar w kierunku Śnieżki. Pogodzie jest to dość obojętne czy idziemy, czy nie. Ona jakaś na pewno będzie. Jednak w kontekście przewidywalności jesienią możemy być trochę mądrzejsi niż latem.

Temperatury coraz niższe

Poranki i wieczory w naszej strefie klimatycznej już w sierpniu bywają chłodne. („Od świętej Anki – 26 lipca – chłodne wieczory i ranki”). Rankiem ogólnie świeżo, a potem powinno być tak, jak napisali/powiedzieli meteorolodzy/górale w portalu, w radiu czy w telewizji. Prawdopodobieństwo, że mieli rację, jest znacznie większe niż miesiąc, dwa wcześniej.

Kilka stopni na plusie z rana, bezchmurne niebo, wspinające się po nim słońce, a to wszystko na przełomie września i października daje nadzieję graniczącą z pewnością, że w ciągu dnia nie dojdzie do gwałtownego załamania huraganowo-burzowo-gradobiciowego. Przynajmniej nie powinno.

Śledząc, to co dzieje w powietrzu także na Polską, trzeba dla własnego dobra zostawić choć mały margines niespodzianki. Jesienno-zimowe burze z piorunami też już przerabialiśmy. Tak więc chodźmy.

Perspektywa, widoki i kolory jednak najpiękniejsze 

Śląska Droga na Śnieżkę to niezły schemat postępowania dla naszej jesiennej wycieczki. Startując czarnym szlakiem na przykład z Ronda-Rozdroża Łomnickiego-Rezydencji Biały Jar najpierw mamy asfalt, „miasto” i tak aż do bramki Karkonoskiego Parku Narodowego nieopodal baru „Orlineczek” i dolnej stacji kolejki na Kopę.

Za bramką wita nas regularny las. Z upływem drogi jest go coraz mniej a zwieńczeniem zanikania jest niemal łysa kopuła naszego celu, królowej Śnieżki. W każdym z symbolicznie wymienionych miejsc zwykle panuje inna temperatura. Pamiętajmy: jesienią różnice pogłębiają się. Ubieramy się więc „na cebulkę”.

Jeśli już robiliśmy to latem, to ta jesienna powinna mieć więcej warstw. Załóżmy też jakieś „trekki”. Adidaski niech zostaną w domu. Skalne fragmenty naszego szlaku rankiem schną dłużej, a pod wieczór szybciej się „pocą”. Przy niskich temperaturach pojawia się na ich szron, bądź cienki lód. „Trekki” mają mniejszy poślizg i z pewnością najlepiej sprawdzą się na górskim szlaku. 

Przepraszamy fanów zimy… ale to jesień w Karkonoszach, podobnie jak w Tatrach jest najpewniejszą i chyba najpiękniejsza pora roku. Wynika to przede wszystkim z relatywnie większej stabilności aury w przeciągu dni, a bywa i tygodni. Tego, co można zobaczyć dookoła, w górze, z góry reklamować nie trzeba. To deser, na który zasługujemy, gdy wcześniejsze dania są mądrze przygotowane.